Jak budowano socjalizm na poniemieckich wsiach i w głowach przesiedleńców
Wsie w powiecie żarskim tuż po wojnie należały do najmocniej zniszczonych na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Dodatkowo ok. 1/3 pól uprawnych była wciąż zaminowana. Inwentarz żywy był albo wytrzebiony przez Niemców, którzy spodziewali się napływu wojsk bolszewickich, albo zabrany przez wojska sowieckie. To co pozostało, zostało najczęściej rozkradzione przez szabrowników. Gospodarstwa pozostały puste; bez zwierząt, bez sprzętu, nie licząc drobnych narzędzi. Przeważały tu gospodarstwa o pow. 0,5-5 ha (41%). Większość ludzi przez pierwsze miesiące i lata wegetowała na przejętych gospodarstwach, nie dbając o ich naprawę czy choćby zwyczajny porządek. Pierwsze prace polowe (1945 r.) wykonywało wojsko polskie i sowieckie, przymuszając do pomocy pozostałych jeszcze na wsiach Niemców. Plony w dużej mierze przekazywano nowej, lokalnej administracji. W 1946 rozpoczęto rozdzielać konie pochodzące z dostaw UNRRA. Była to pomoc amerykańska, która docierała do Polski od maja 1945 r. przez czarnomorskie porty w Konstancy i Odessie. Dopiero we wrześniu udało się uruchomić porty w Gdyni i Gdańsku. Pierwszy transport zawierał 1450 ton żywności, 1075 ton mydła, 1000 ton ubrań (900 t używanych i 100 t nowych), 100 ton zelówek do butów, 800 ton narzędzi i maszyn rolniczych, 310 ton taboru kolejowego, 150 ton karbidu i 450 ton innych towarów. Rozdzielanie darów nie było jednak darmowe. Koń kosztował ok. 5,5 tys. zł i trzeba było za niego zapłacić z zysków gospodarstwa lub skryptami dłużnymi. Krowy przewieziono pociągami z Kresów i to był w zasadzie jedyny startowy inwentarz przesiedleńców. Świnie kupowano na wniosek za pośrednictwem Powiatowego Biura Rolnego. W 1946 pojawiły się też pierwsze ciągniki z UNRRA, ale usługa ich wykorzystania była bardzo kosztowna. Pierwsze zbiory i żniwa były często wspólne i dzielono się nimi. Zwłaszcza pomiędzy osadnikami pochodzącymi z tego samego rejonu Kresów.
W 1947 w powiecie doszło do dużego kryzysu żywnościowego. Brakowało mąki i chleba, zwłaszcza w miastach (Żary, Jasień).
Organem, który osadzał na wsi osadników był Państwowy Urząd Repatriacyjny (PUR). Urząd początkowo przekazywał ludziom gospodarstwa bez formalnego tytułu własności. Podpisywano tymczasowy protokół przekazania, który zobowiązywał najemców do dbania o powierzone mienie. Odbywało się to bezpłatnie. Często nie wskazywano nawet granic przynależnych gruntów. Większość pól pozostawało nieobsianych z powodu braku maszyn, sprzętu, koni, nasion itd. Z czasem obszar zagospodarowania sukcesywnie się zwiększał. Od 1946 r. zaczęto przyjmować wnioski o nadanie prawa własności użytkowanych obiektów. Repatrianci dostarczali, jako załącznik, karty ewakuacyjne wraz z opisem pozostawionego mienia lub orzeczenia o odszkodowaniu wystawione przez PUR. Procedura nadania była opiniowana przez komisje wnioskowe, następnie wydawano orzeczenie o ustaleniu ceny nabycia i określano granice gospodarstwa. Ostatnim etapem uwłaszczenia było orzeczenie o wykonaniu aktu nadania łącznie z wpisem hipotecznym. Akty nadania miały charakter osobisty i były niezbywalne. Miało to na celu ustabilizowanie ruchu ludności na nowych ziemiach. W 1947 akty nadania zaczęto wręczać uroczyście.
Dopiero w 1948 r. wydano zarządzenie, które przewidywało pobieranie od osadników zaliczek na poczet ceny przekazywanego gospodarstwa. Tych zaliczek nie pobierano od przesiedleńców, którzy utracili swoje mienie poza nowymi granicami kraju lub w wyniku przejęcia przez Skarb Państwa. Opłat nie wnosili też osadnicy wojskowi. Również w 1948 dokonano ponownego podziału ziem wg klas gruntu i powierzchni przynależnej do gospodarstw. Pierwsi osadnicy zajęli najlepsze gospodarstwa z najżyźniejszą ziemią i to zostało poddane weryfikacji. Teraz podziały przebiegały czasem w poprzek naturalnych posesji, co wzbudzało ponownie wiele kłótni i zawiści. Od 1948 rozpoczęła się się akcja PPS, która miała piętnować wiejskich bogaczy, tzw. kułaków. Mieli oni być demaskowani i napiętnowani, jako spekulanci i szkodnicy mas pracujących. Zaczynał się socjalizm pełną gębą.
Po II wojnie światowej Świbna była gromadą, potem od 1954 r. gromady odpowiadały organizacyjnie gminom. Gromady (w znaczeniu wsi) miały się stać zalążkiem przyszłych dużych kolektywnych gospodarstw rolnych. Stalin był pełen obaw co do tego, jak będą przyjmowane w zniewolonej Polsce sowieckie wynalazki ustrojowe. Obawiał się buntów. Między innymi dlatego pozwolono funkcjonować kościołowi katolickiemu, ostateczną rozgrywkę z nim odkładając na okres późniejszy. Z tych samych względów stosunkowo powoli wprowadzano kolektywne formy gospodarowania, pozwalając na funkcjonowanie własności prywatnej. Na przykład w wykonywaniu siewów poszczególne wsie miały współzawodniczyć ze sobą i dodatkowo cała gromada współzawodniczyła z inną. Formalnie każde gospodarstwo rolne było prywatne i oddzielne, lecz plany siewów, omłotów itd. układano wspólnie i każdy rolnik, który za wcześnie lub za późno zasiał zboże mógł mieć kłopoty.
Poniżej artykuły propagandowe z Gazety Zielonogórskiej:
Artykuł z Gazety Zielonogórskiej nr 79, 2 kwietnia 1954 r.
Za niewykonanie planów groziły kary. Do najłagodniejszych należało wywieszenie nazwiska „opornego chłopa” na specjalnej tablicy przed biurem gromadzkim.
Mieszkańcy Świbnej wspominają, jak trzeba było kupować zboża lub inne produkty rolne, by móc wykazać się realizacją obowiązkowego kontyngentu. Pamiętają, że ofiarą tej presji i zastraszania padł mieszkaniec wsi, pan Kozłowski, który nie radził sobie z realizacją narzuconych kwot dostaw produktów rolnych i w efekcie popełnił samobójstwo.
Ci, którym dostawy udało się wykonać (co było okupione wielkim wysiłkiem i często dodatkowym wydatkiem na zakup brakującej części) mogli w nagrodę liczyć na takie oto artykuły (Gazeta Zielonogórska, 1952):
Pierwsze wybory do rad gromadzkich (po reformie) przeprowadzono 5 grudnia 1954 roku. Wyborom tym towarzyszyła wielka akcja propagandowa. Kolejne wybory również przeprowadzano w podobny sposób. Frekwencja zawsze zbliżała się do 100%, tyle samo głosowało na jedyną listę wyborczą – Front Jedności Narodu. Mimo, że wyniki były z góry znane, władze przywiązywały, wzorem ZSRR, dużą wagę do wyborów.
Po 1956 r. zelżała presja na tworzenie spółdzielni produkcyjnych i PGR-ów. Zmniejszono wymiary obowiązkowych dostaw oraz podatków. Podniesiono ceny skupu. Poprawiło się zaopatrzenie sklepów, w tym także w materiały budowlane, tak potrzebne na wsi. Władze komunistyczne położyły duży nacisk na spółdzielczość mleczarską, ogrodniczą i kredytową (Spółdzielnie Oszczędnościowo-Kredytowe). Utworzono Państwowe Ośrodki Maszynowe (POM), które świadczyły usługi maszynowe dla rolników. Władze postawiły na szkolenia rolnicze (organizowane w sezonie jesienno-zimowym). Wieś zasypano nawozami sztucznymi, które należało obowiązkowo wykupić. Propagowano uprawę warzyw i owoców. Przy biurze gromadzkim rozpoczęła działalność gromadzka służba rolna złożona z agronoma i zootechnika gromadzkiego. Rozpoczęto weryfikacje gospodarstw rolnych pod względem rentowności. Duży nacisk kładziono na powstawanie kółek rolniczych mogących po preferencyjnych cenach kupować maszyny rolnicze. Kółka prawie siłą zakładano w każdej wsi.
Władze gromadzkie zajmowały się w tym czasie głównie realizowaniem obowiązkowych dostaw na rzecz państwa. Na jednej z sesji prezydium sprawę obowiązkowych dostaw za rok 1955 referowała Janina Węgrzyn - pracownik biura gromadzkiego w Lubanicach. Przekazała, że zaległości w żywcu od początku roku wynoszą 5(?) kg, do realizacji w miesiącu październiku przewidziano 3 680 kg żywca, zaległości w mleku wynosiły 3 925 litrów, zaległości w zbożu wynosiły 16 350 kg, realizacja obowiązkowa dostaw ziemniaków wynosiła 283 tysiące kg, zrealizowano 6 950 kg. Właśnie takimi sprawami zajmowało się biuro gromadzkie w owym czasie.
Wiosną 1965 roku miała miejsce "kampania wyborcza", przed wyborami do rad narodowych. Ludność gromady Lubanice zgłosiła następujące postulaty wyborcze:
· melioracja gromady,
· oświetlenie wsi,
· uregulowania granic gospodarstw,
· uruchomienie punktu dentystycznego w Lubanicach,
· ogrodzenia szkoły w Drożkowie,
· zaopatrzenie świetlicy w Lubanicach.
W tym samym czasie podsumowano prace 4 letniej kadencji rad narodowych. Do osiągnięć zaliczono chemiczną walkę z chwastami i szkodnikami roślin. Postępowała mechanizacja. Na polach gromady w 1965 roku pracowało już 13 traktorów wraz ze sprzętem towarzyszącym oraz 8 agregatów omłotowych. Do tego kolumna parnikowa i cały szereg maszyn, które w poważnym stopniu przyczyniają się do terminowego i lepszego wykonania prac polowych jak również czynią pracę rolnika znacznie łatwiejszą.
Do osiągnięć zaliczono także melioracje i powstanie spółek wodnych w poszczególnych wsiach.
Postulaty ludności gromady z 1969 roku:
· mieszkańcy Lubanic domagali się uruchomienia stacji PKP w ich wsi,
· mieszkańcy Drożkowa postulowali oświetlenie ulicy "ze względu na natężony ruch pojazdów mechanicznych i dużą ilość niebezpiecznych zakrętów",
· mieszkańcy Świbna domagali się otwarcia Punktu Sprzedaży Pomocniczej oraz szczepienia dzieci na miejscu. Dodatkowo oświetlenia ulicy, uruchomienia kursu PKS między 7.00 a 7.30,
· mieszkańcy wsi Łukawy chcieli uruchomienia kursu PKS-u w godzinach rannych.
W tekstach można zauważyć posługiwanie się nazwą wsi w dopełniaczu, jako Świbna. Stąd do dziś miejscowi i ich potomkowie używają zwrotów: idę do Świbny, byłem w Świbnie. Wydaje się to niepoprawne, ale lokalne sposoby wymowy należy również uszanować.